Kibelkowa porażka
Moja radość nie trwała zbyt długo. Po kilku dniach udanych akcji typu: – mama kupa kupa! poniosłam klęskę. Od nowa ta sama historia z zasranymi majciami. Widzę, że kroi się akcja pytam: Bartuś boli cię brzuszek, może kupkę zrobimy? – Mama, nie chce mi się – a po paru minutach upss! 😳 Ten sam scenariusz, Bartuś ucieka do swojego pokoiku i tam za szafą elegancko pakuje wielką niespodziankę dla swojej mamusi. Nie pomaga moje mówienie, proszenie, obiecywanie a nawet to, że Mikołaj wszystko widzi i nie przyniesie prezentu. Słyszę tylko: obiecuję, kiedyś będę wołał. Ale kiedy? Było już tak dobrze 😥