Menu stron
Menu kategorii

Dodane przez dnia cze 1, 2016 w Codzienność | 0 komentarzy

Kierunek Warszawa

Na ostatni długi weekend wybraliśmy się do wielkiego miasta, tzn. kierunek Warszawa. Wyprawę połączyliśmy z wizytą D♥ u okulisty w sprawie twardej soczewki. W podróż wybraliśmy się pociągiem, dla Bartka to żadna atrakcja, bo od małego jak jechaliśmy do babć i dziadka to zawszę pociągiem. Było wygodnie ponieważ trafiliśmy na przedział w pierwszej klasie w dodatku byliśmy tylko we trójkę. Pogoda nam dopisała, było cieplutko i słonecznie. Pierwszego dnia zabraliśmy naszego smyka do ZOO i tym razem był bardziej zainteresowany zwierzakami niż 2 lata temu. Najbardziej podobały mu się wielkie robale, płaszczki, wydry i pingwiny – twierdził, że to te słynne z Madagaskaru 😉 Mój mąż też był zafascynowany, zwłaszcza parą słoni przedstawiającą widzom scenę miłości 😀 Ja ze względu na swój stan często siedziałam na ławce gdzieś w cieniu niż zwiedzałam, a nogi i tak szybko się zmęczyły.

W drugi dzień mieliśmy zaplanowaną wyprawę do Muzeum Ewolucji znajdującej się w Pałacu Kultury i Nauki. Największe wrażenie zrobiły na nas wielkie szkielety i czaszki dinozaurów. Ponadto widzieliśmy skamieniałe jaja dinozaurów, szczątki dinozaurów, czaszki ssaków które żyły w tamtych czasach. Chwilowy odpoczynek w parku i ruszamy dalej, teraz gdzie nas nogi poniosą bo nic zaplanowanego nie mamy. Pierwszy przystanek po muzeum – Zamek Królewski. Chłopaki poszli zwiedzać, a ja pod Kolumną Zygmunta odpoczywam. Później ruszyliśmy Starym miastem w stronę Pałacu Prezydenta, Placu Piłsudskiego i Teatralnego. Powoli zmęczenie daje znać o sobie, mamy już dość chodzenia, Bartek zaczyna marudzić, ale jeszcze chce na stadion narodowy. Więc jedziemy metrem w tamtym kierunku. Takie to ze mną zwiedzanie, ja standardowo szukam ławki a oni wdrapują się po schodach na stadion, niestety był zamknięty. Bartek ostatnio bardzo lubi kopać piłkę i chciał zobaczyć

Trzeci dzień ja już odpuszczam! Koniec – moje nogi mają dość, a i Mikołaja w brzuchu coraz ciężej się nosi. Mąż jedzie na umówioną wizytę do okulisty a my z Bartkiem idziemy na pobliski plac zabaw, gdzieś na Pradze. Jeszcze obiad w Zapiecku ze stryjkiem Adamem i tak powoli mija ostatni dzień w stolicy.

Podsumowując było fajnie, Bartkowi tak się spodobało, że nie chciał wracać z nami do domu, twierdził że zostaje ze stryjkiem i ciocią, którym dziękujemy za gościnę i za piłkę z którą Bartek prawie się nie rozstaje 🙂

 

Dodaj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *