Kociołek szczęścia
Tą zupę pierwszy raz jadłam kilka lat temu na jakimś przyjęciu rodzinnym u cioci Reni, posmakowała mi bardzo. Z okazji mojego ślubu poprosiłam ciocię aby ugotowała ten tzw. kociołek szczęścia na obiad, na drugi dzień po weselu. Zupa posmakowała gościom, na kaca jest też w sam raz 😉
Jakieś dwa tygodnie temu postanowiłam zmierzyć się z tym przepisem, składniki dawałam „na oko”, a że mama przygotowała mi ogromną porcję mięsa więc wyszła chyba podwójna bądź potrójna porcja. Tak się też złożyło, że przyjechali do nas w odwiedziny znajomi więc i oni mogli ocenić. Po tym jak zupa zniknęła bardzo szybko, jak ją zachwalali myślę, że im też posmakowała.
Polecam, warto wypróbować, a oto przepis:
- 0,5 kg mięsa mielonego
- woreczek ryżu (ugotować)
- 1 jajko
- 2 ząbki czosnku
- 2 cebule
- 5-7 pieczarek
- 2 papryki
- 2-3 ogórki kiszone
- zioła prowansalskie
- śmietana + mąka
- sól, pieprz, wegeta
Mięso, ryż, jajko, czosnek, trochę soli i pieprzu do smaku wyrobić jak na kotlety. Formować małe klopsiki (z tej porcji wychodzi ok. 30). Usmażyć na patelni z obu stron. Na tym samym oleju podsmażyć pokrojoną w kostkę cebulę i pieczarki. Zagotować 1,5 l wody, dodać kostkę rosołową, wrzucić pokrojoną paprykę i ogórki. Gdy papryka zmięknie dodać klopsiki, pieczarki, cebulę, 2 łyżki ziół prowansalskich, wegetę i pieprz do smaku. Pogotować jeszcze 15 min. Zmieszać 1 łyżkę mąki i 2-3 łyżki śmietany, zaprawić potrawę.
Składniki wg gustu można modyfikować, ja dodaję jeszcze marchew, może być też seler, por, cukinia… itp. Według mnie zupa smakuje lepiej z dodatkiem koncentratu pomidorowego, do tej porcji wystarczy mały słoiczek. Dobrze jest jak po ugotowaniu postoi kilka godzin, a najlepsza jest na drugi dzień, gdy składniki dobrze przegryzą się 😉
Smacznego!
Zupka jest bajeczna!!! Najlepsze co może być!